sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 17

"-Może chciałabyś ze mną wyjechać?- do moich uszu dobiegło pytanie chłopaka.
-Tak, oczywiście!- krzyknęłam uradowana.- A co z twoimi rzeczami? 
-Moi rodzice już mi je przywieźli.- odpowiedział uśmiechając się.- To ten karton przy twoim biurku.
-A kiedy byśmy wyjechali i gdzie?- zapytałam patrząc w jego ciemne oczy.
-Jutro, myślałem nad Paryżem, co ty na to?- mówiąc to puścił do mnie oczko.
-Jutro? A samolot?
-Zamówiłem wcześniej, miałem tylko nadzieję, że zdążymy cię znaleźć i że się zgodzisz na moją propozycję.- powiedział przeczesując swoje włosy.- Idź się już może pakować, żebyśmy się nie spóźnili.
-Jasne!- krzyknęłam wstając z krzesła, następnie skierowałam się do swojego pokoju. Wyjęłam walizkę z szafy i zaczęłam pakować ubrania."


Nastał nowy dzień, byłam bardzo podekscytowana tym całym wyjazdem. Moje walizki leżały przy wyjściu, spakowałam tam wszystkie moje ubrania i najpotrzebniejsze przedmioty.

-Natalia wstałaś już?- usłyszałam głos chłopaka.- Musimy jechać na lotnisko.
-Tak, tak już wstałam, zaraz zejdę!- krzyknęłam wychodząc z pokoju, po czym zaczęłam kierować się w stronę przedpokoju w którym czekał na mnie Jaś.
-To jak? Jedziemy?- zapytał podnosząc walizki.
-Tak, a samochód?- zapytałam spoglądając na jego twarz.
-Zamówiłem taxi, już stoi. Chodźmy, bo się spóźnimy.- powiedział uśmiechając się delikatnie.

Po wyjściu z domu zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do taksówki. Jaś spakował już walizki do bagażnika więc mogliśmy jechać.
-Gotowa? Niczego nie zapomniałaś?- zaczął zadawać kolejne pytania, aby upewnić się czy wszystko wzięłam.
-Tak, wszystko mam.- odpowiedziałam puszczając oczko w stronę chłopaka.
-No to jedziemy.- powiedział dając znak kierowcy, aby ruszył w stronę lotniska.

Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu, ku mojemu zdziwieniu przed wejściem do budynku stali moi przyjaciele. Skąd wiedzieli? Przecież im nie powiedziałam. Chyba że Jaś?
-Natalia! Jaś!- rozległy się krzyki przyjaciół. Podbiegli do nas, po czym rzucili się na nas i zaczęli przytulać na pożegnanie.
-Przecież nie jedziemy na wieki, nie musicie nas tak ściskać.- powiedziałam z szerokim uśmiechem, patrząc na nich.
-Ale nie będziemy was długo widzieć.- powiedziała Oliwia.
-Mamy 4 minuty! Musimy iść, bo samolot odleci bez nas!- krzyknął Jaś. Natychmiast opuściliśmy znajomych i zaczęliśmy biec w stronę naszego samolotu. Po drodze zdążyłam usłyszeć głos Igi "Bawcie się dobrze". Na szczęście zdążyliśmy. Wsiedliśmy do samolotu, Jaś zaprowadził mnie na nasze miejsca.
-Nie mogę się doczekać.- powiedziałam z entuzjazmem.
-Ja też.  A szczególnie nie mogę się doczekać tego, że spędzimy ten czas tylko we dwoje.- powiedział Jaś całując moja dłoń. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Poczułam jak samolot zaczynał powoli się unosić.

*Odlecieliśmy*
_________________________________________________________________________________
I tak kończy się ten rozdział. Jest on również ostatnim rozdziałem pierwszej części. Mam nadzieje, że się spodobało, zapraszam do komentowania i braniu udziału w ankiecie po prawej ;)
Zapraszam także na mojego ask'a: http://ask.fm/EmilkowaX
Część druga mojego fan fiction pojawi się po jakimś czasie, jeśli będę miała wenę i czas. Konkretnej daty na kontynuacje tego opowiadania nie ma, może to być za dwa miesiące, za pięć, bądź nawet za rok lub dłużej. Do zobaczenia wkrótce 8) 

2 komentarze:

  1. Rozdział mega, jak i wszystkie pozostałe :)
    Czekam z niecierpliwością na drugą część!

    OdpowiedzUsuń