piątek, 13 marca 2015

Rozdział 4

"Zeszliśmy ze schodów do przed pokoju, kucnęłam przed szafką, aby ubrać moje czarne vans'y.
Gdy wstałam Jaś był już gotowy do wyjścia, także nie zwlekając dłużej, sięgnęłam po moją kremową torebkę i otworzyłam drzwi. Jaś wyszedł z domu ja tuż za nim, szybkim ruchem zamknęłam drzwi na klucz i schowałam go do torebki. Wraz z chłopakiem udaliśmy się w stronę pobliskiego parku."


Po kilku minutach byliśmy już w parku, nieustannie rozmawialiśmy o różnych historiach związanych z naszym życiem. Wokół nas nie było nikogo, tak jakby cała ludzkość w ułamku sekundy wyginęła. Usiedliśmy nad brzegiem stawu, wpatrując się w nasze odbicia. Położyłam swoją głowę na ramieniu Jasia, po chwili poczułam jego rękę na moim lewym biodrze. Widoki były niesamowite, gdyby nie Jaś nigdy nie spędziłabym w ten sposób czasu jak teraz. Siedzieliśmy tak dobre 2 godziny wpatrując się w wodę i łabędzie pływające na niej.
-Ładny widok co nie?- usłyszałam delikatny głos chłopaka.
-Tak... piękny.- odparłam z uśmiechem.

Gdy Jaś mnie przytulił jeszcze mocnej poczułam się bezpiecznie w jego ramionach. Może nie powinnam aż tak się do niego przywiązywać i nie spieszyć się z tym wszystkim? Pewnie tak, ale nie umiem inaczej, ten chłopak ma coś w sobie co mnie do niego przyciąga.

Mój telefon zaczął wydawać dźwięk, co oznaczało, że dostałam sms'a, wyciągnęłam go z torebki i zerknęłam na ekran, był to sms od mojej mamy napisała w nim, że zadzwoni do mnie za około 30 minut, bo musi mi coś ważnego powiedzieć. Przestraszyłam się, że mogło stać się coś poważnego z tatą, bądź z nią. Czekałam z niecierpliwością na telefon, Jaś próbował mnie uspokoić. W pewnym momencie wstałam z trawy, Jaś także... złapał mnie obiema rękoma i przyciągnął do siebie, abym się uspokoiła.
-Ale nie wiesz dokładnie o co chodziło, także nie stresuj się tak, za kilka minut będziesz pewna, że było to nie potrzebne. - powiedział przytulając mnie.
-Może masz racje? Może moja mama chciała mi tylko powiedzieć, że wraca wcześniej, albo coś podobnego?- odparłam.
-Właśnie, nie masz co się przejmować.- powiedział.
-No dobrze...- mruknęłam. Jaś spojrzał głęboko w moje oczy. Po czym skupił wzrok na moich wargach, tak jak kiedyś, to mogło oznaczać tylko jedno, chciał podąć kolejną próbę pocałunku. W tym momencie moje serce zaczęło bić szybciej, ale wiedziałam, że w głębi duszy też tego chciałam. Nasze usta lekko się musnęły, ale wszytko popsuł dzwoniący telefon, to była moja mama. Natychmiast odebrałam telefon, odsuwając się od chłopaka.
-Co jest mamo? Coś z tatą? Powiedz co się dzieje?- zaczęłam napastować moją mamę przeróżnymi pytaniami.
-Nie, nie o to chodzi.- odparła roześmiana mama.- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że wraz z tatą musimy zostać dłużej w delegacji niż myśleliśmy.
-No dobrze.- odparłam. W głębi duszy byłam bardzo szczęśliwa, bo ta informacja oznaczała, że więcej czasu będę mogła spędzić z Jasiem. - To mamo jak będziecie wiedzieli kiedy dokładnie wracacie to zadzwońcie, okej?
-Tak córeczko, a jak tam w domu? Wszytko dobrze?
-Tak...- odparłam zadowolona.
-A co teraz robisz?- zapytała z ciekawością.
-Spaceruje w parku.- odchrząknęłam.
-Tak sama?- zapytała zdziwiona mama. Nigdy wcześniej nie spacerowałam, a co dopiero w parku, także moja mama miała prawo być zdziwiona. W tym momencie musiałam coś szybko wymyślić, bo przecież nie mogłam jej powiedzieć, że jestem tutaj z Jasiem, który u nas na dodatek mieszka.
-Nie,  nie jestem sama, przed chwilą przyszła do mnie Oliwia i zaproponowała, abym z nią gdzieś poszła i porozmawiała, bo dawno się nie widziałyśmy.- mówiąc to wypuściłam powietrze z ust.
-Aaa... z Oliwką. No dobrze to ja już będę kończyć, nie będę wam dłużej przeszkadzać. Pa kochanie.
-Pa mamo.- odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. Moja mama najwyraźniej uwierzyła, że jestem w parku z Oliwią, co bardzo mnie ucieszyło, bo nie musiałam się jej tłumaczyć.
Schowałam telefon do torebki po czym odwróciłam się w stronę Jasia.
-Miałeś rację, nie musiałam się przejmować nic im się nie stało, chciała mi tylko powiedzieć, że muszą zostać dłużej w delegacji.- powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
-No widzisz. Ja zawsze mam rację.- odparł puszczając oczko w moją stronę.- To może już pójdziemy do domu, czy chcesz jeszcze pospacerować?
-Możemy już w sumie pójść do domu, jestem zmęczona.- odparłam.

Po niecałych dwudziestu minutach byliśmy już przed drzwiami domu. Wyjęłam klucz z torebki i otworzyłam drzwi, po wejściu do środka kluczyk położyłam na komodzie. Jaś zamknął za nami drzwi.
Spojrzałam na zegarek w telefonie, który wskazywał godzinę 19:14. Na dworze, jak nigdy o tej godzinie zaczęło robić się już ciemno, co mnie zdziwiło, bo w wakacje powinno być jeszcze widno. Podeszłam do okna, które znajdowało się w kuchni i spojrzałam przez nie. Na niebie zauważyłam ciemne chmury, po chwili zaczął padać lekki deszczyk, który w ułamku sekundy zamienił się w ulewę. Jeszcze przez chwilę stałam przy oknie, nagle zobaczyłam jak piorun rozświetla ciemne niebo. Odeszłam od okna jak  w młodości uczyła mnie mama, gdy była burza. Na swoich biodrach poczułam ręce Jasia.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieje, że spodobał wam się rozdział ;)
Liczę na pozytywne komentarze pod nim, a także zapraszam na ask'a. Chciałabym wam także podziękować za ponad 800 wyświetleń w tak krótkim czasie, jesteście wspaniali!

3 komentarze:

  1. Wiem, że lubisz jak ci nabijam wyświetlenia pałko ;3 Ale kończyć w takim momencie ? ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciągająca historia !
    Czekam na kolejne rozdziały :)
    Mam nadzieję, że skończy się to pozytywnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe :). Ale koniec w stylu polsata XD.

    OdpowiedzUsuń