sobota, 21 marca 2015

Rozdział 8

"Po chwili w oddali zobaczyłam dwie męskie sylwetki, które zaczęły się do mnie powoli zbliżać.
-Czego oni mogli ode mnie chcieć?- zapytałam samą siebie."

Byli coraz bliżej mnie, zaczęłam się trochę bać, bo z bolącą nogą daleko nie mogłabym uciekać w razie czego. Musiałam czekać na Jasia, nie miałam innego wyjścia.
-A może chcieli tylko przejść obok mojego domu?- zaczęłam zadawać sobie coraz więcej pytań. Bałam się coraz bardziej. Po kilku minutach byłam pewna, że szli do mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić, jeszcze żeby było tego mało zachmurzyło się. Było ciemno, Jaś jeszcze nie wrócił, a kilka kroków ode mnie stali jacyś obcy ludzie, którzy zaczęli się mi przyglądać i coś do siebie szeptać. Jeden z nich usiadł obok mnie, przez moje ciało przeszła gęsia skórka. Delikatnie odsunęłam się od niego.
-Czego chcecie?- zapytałam przerażona.
-My tu będziemy zadawać pytania.- mruknął, po czym poczułam jego rękę na moim ramieniu.
-Zabieraj łapę.- mruknęłam niezadowolona. Co oni w ogóle sobie myśleli?
-Może zaprosisz nas do środka to porozmawiamy na osobności?- zapytał z cwanym uśmiechem.
-Nawet jakbym chciała to nie mam jak.- odpowiedziałam zdenerwowana.- Chyba jakbym mogła wejść to by mnie tu nie było.
-No cóż to tutaj sobie porozmawiamy.- powiedział przybliżając się do mnie jeszcze bardziej.
-Więc o co wam chodzi?- zapytałam zażenowana całą sytuacją. Chciałam się od niego odsunąć, ale to i tak by nic nie dało.
-Twoi rodzice mają u nas dług.- powiedział patrząc na mnie, uśmiechając się pod nosem.
-Niby jaki?- zapytałam.- I co ja mam z tym wspólnego?
-Nie ważne już jaki, nie chce mi się tłumaczyć.- powiedział kładąc swoją rękę na moim udzie.- Ich tu nie ma, a ktoś go musi spłacić.
-Od razu mówię, nie mam żadnych pieniędzy... i zabieraj tą rękę z mojego uda, bo ci przywalę.- powiedziałam zirytowana.
-Nie bądź taka ostra, jakoś się dogadamy.- powiedział z cwanym uśmiechem.
-Niby jak?- zapytałam.- Jak niby mam ten dług spłacić, żebyście dali mi spokój?
-Widzisz ten czarny samochód z
przyciemnionymi
szybami?- powiedział wskazując palcem na auto.
-No tak i co w związku z tym?- zapytałam domyślając się do czego zmierzał.
-Pójdziesz tam z nami, a dalej zobaczymy co nam zaproponujesz.- powiedział. Po chwili wraz ze swoim znajomym zaczął się śmiać.
-Nie ma mowy, nigdzie z wami nie idę.- powiedziałam zdenerwowana. Zabrałam jago rękę z mojego uda i wstałam.
-Nigdzie nie pójdziesz.- mruknął.
-Bo kto mi za broni?- zapytałam. W oddali zobaczyłam Jasia biegnącego z torebką w moją stronę.
-Nie będę z tobą dyskutować jedziesz z nami i robisz co tylko zechcemy.- powiedział całkiem poważnym tonem, po czym wstał z ławeczki, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę samochodu. Jego kolega otworzył tylne drzwi.
-Ja tam na pewno nie wejdę, nie ma mowy nie jadę nigdzie z wami.- powiedziałam. W moim kąciku oka pojawiła się łza.
-Jedziesz, koniec dyskusji.- mruknął, ściskając jeszcze bardziej moją rękę, abym się nie wyrwała. Jaś był już blisko, ale postanowiłam i tak wziąć sprawy w swoje ręce. Po chwili mocno kopnęłam chłopaka w krocze. Jego uścisk na mojej dłoni osłabł i mogłam uwolnić rękę, mimo bolącej nogi zaczęłam biec w stronę Jasia. Rzuciłam się chłopakowi na szyję, z moich oczu wyleciała łza.
-Jeszcze z tobą nie skończyliśmy.- powiedział wsiadając do samochodu. Po chwili usłyszeliśmy tylko pisk opon i zobaczyliśmy kurz unoszący się nad jezdnią. Odjechali.
-Czego od ciebie chcieli?- zapytał zaniepokojony Jaś.
-Moi rodzice podobno mają u nich jakiś dług, więcej nie wiem.- powiedziałam ocierając łzy, które spływały po moich policzkach.- Będę musiała dzisiaj zadzwonić do nich i może mi jakoś to wszystko wytłumaczą.
-Może to jakaś pomyłka, ale teraz chodźmy do domu musisz odpocząć.- powiedział Jaś, po czym wziął mnie na ręce. Skierowaliśmy się w stronę domu. Chłopak otworzył drzwi kluczykiem, który wyjął z torebki, wszedł do środka następnie je zamknął, a kluczyk wraz z torebką położył na komodzie. Nadal trzymając mnie na rękach poszedł do salonu, aby położyć mnie na sofie.
-Która jest godzina?- zapytałam zmęczona.
-Zaraz będzie 22:00.- powiedział Jaś przykrywając mnie turkusowym kocem.- Chodźmy już spać.
-Ale miałam jeszcze zadzwonić.- powiedziałam spoglądając na Jasia.
-To może poczekać, a teraz idź spać.- powiedział Jaś kładąc się koło mnie.
-Niech ci będzie.- powiedziałam zamykając oczy. Leżałam jeszcze dobre pół godziny i myślałam nad tym o jaki konkretnie dług im chodziło, aż w końcu usnęłam.
_________________________________________________________________________________
Mamy już ponad 2300 wyświetleń! Dziękuje wam bardzo! ;3

Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam na ask'a: http://ask.fm/EmilkowaX 8) 

2 komentarze: